- Możesz mi do cholery powiedzieć
co ty robisz, Tommo?! - warknęłam w stronę stojącego nade mną szatyna,
który szczerzył się głupio jakby nigdy nic. Przecież przed chwilą wyrwał
mi z rąk czasopismo o modzie. Było naprawdę ciekawe, a on musiał to
zepsuć. Jak z dzieckiem. I kto mi teraz powie, że ON, właśnie ON - Louis
Tomlinson jest najstarszy, a tym samym najdojrzalszy z całej piątki?
Nikt by nie pomyślał prawda?
-
Zdaje mi się, że stoję, ale nigdy nic nie wiadomo - uśmiechnął się do
mnie zawadiacko. Muszę przyznać, że ten wyraz twarzy Louisa zawsze
zwalał mnie z nóg, ale dzisiaj było inaczej. Nie było mi do śmiechu, na
dzień dobry przywitałam Liama krótkim spierdalaj. Gratuluję odwagi Tommo!
- Oddaj mi tą gazetę kurwa, to nic ci się nie stanie! - krzyknęłam na chłopaka. Ann wieź się tak na niego nie wydzieraj, nic ci nie zrobił
- przemknęło mi przez myśl. Czy ten głupi głosik musiał się odzywać
akurat w najgorszym momencie, kiedy wybierałam między rozmową, a bójką?
-
Ktoś tu dzisiaj wstał lewą nogą.. Nancy noo! Wstań wreszcie i popraw
swoją zerową kondycję! - powiedział Lou i zrobił maślane oczka. Czyżbym
musiała podnieść się z leżaka i zabrać mu tę gazetę? Na to wyglądało. Ann, Ann, może on ma racje? Brak kondycji..
Mimo wszystko ja i tak wolałam leżeć i opalać się czytając czasopisma,
niż biegać jak banda dzieciuchów i pływać w basenie. Zresztą nie lubiłam
wody. Jednak chłopcy uparcie starali się mnie do niej przekonać,
oczywiście na marne. Próbowałam im powiedzieć, że tracą tylko czas, ale
oni są jak osły w ciele ludzi, naprawdę. Gdy sobie coś postanowią będą
to ciągnąć do samego końca, a ja choćbym chciała, nie wybiję im tego z
głowy za żadne skarby.
- Dobra, oddaj gazetę Lou.. - już stałam przed nim, wpatrując się w jego błękitne oczy, w których widziałam rozbawienie. Takie to śmieszne? Pewnie gdybym mogła zabijać wzrokiem, pewnie już leżałby martwy.
-
No ok... - zobaczyłam jak szatyn mruga do kogoś dyskretnie. Nim
zdążyłam się odwrócić poczułam, że tracę grunt pod nogami. Boże co oni
znów wymyślili!
***
Od
razu wiedziałam kto niesie mnie na rękach. Poznałam go po loczkach,
które delikatnie łaskotały moją twarz. O dziwo nie przeszkadzało mi to,
że były mokre, woda pierwszy raz w życiu przyniosła mi ukojenie.
-
Hazza, co wy znowu wyrabiacie? - szepnęłam mu na ucho, na co ten tylko
się uśmiechnął. Te jego cudowne dołeczki. Uwielbiałam je oglądać.
Towarzyszyły mi zawsze, gdy byłam smutna jak i szczęśliwa. One umiały
mnie pocieszyć jak nikt inny - Wiesz, że nie lubię jak macie przede mną
tajemnice.
-
Wiem słonko - odpowiedział i popatrzył w przód uśmiechając się pod
nosem. To nie Harry miał być tym tajemniczym, tylko Zayn. No kurwa jak
tak można? Trzymanie mnie w niepewności to jak zamach na życie własne i
osób w twoim otoczeniu. Powinnam chodzić z taką plakietką na czole.
Okazuje się jednak, że przez te dwa lata mieszkania z nimi,
dowiedziałam się o nich niewiele. Codziennie zaskakiwali mnie nowymi,
coraz to głupszymi pomysłami. Oj, właśnie za to ich tak kochałam. Mieli
naprawdę wspaniałe poczucie humoru.
Moje spojrzenie powędrowało w ślady chłopaka.W jednej chwili całe życie przemknęło mi przed oczami.
-
Odstaw mnie Harry! - zaczęłam bić piąstkami w jego klatkę piersiową. Na
próżno. Chwilę po tym poczułam jak moje ciało oblewa fala zimna, a ja
zaczynam dławić się chlorowaną wodą, która była wszędzie. Każda komórka
mojego ciała krzyczała uciekaj! Szybko wypłynęłam na powierzchnie, nie
dając się utopić, bo jak widać wszyscy prócz mnie tego chcieli. Woda to
najgorsze co mogło mnie spotkać w życiu.
-
ZWARIOWALIŚCIE!? - syknęłam w ich stronę. Wszyscy gapili się na mnie,
jak na obiekt muzealny. - Co wa.. - wtedy zdałam sobie sprawę, że mokre
ubranie naprawdę niewiele zakrywa i prześwituje. Wybrali sobie najlepszy
moment, zboczeńcy! Przeklęłam na nich pod nosem.
- Nie gapcie się na mnie jak banda napaleńców,
tylko mi pomóżcie - mruknęłam patrząc na całą piątkę - Nikt nie raczy
mi pomóc? - moim wybawcą okazał się być nikt inny jak nasz poczciwy
Niall Horan.
Chłopak
podszedł do krawędzi basenu, uśmiechając się do mnie delikatnie i
wyciągając dłoń. Pewnie wyglądałam wtedy jak desperatka, ale widać
blondynowi w ogóle to nie przeszkadzało. Stał tylko dalej, czekając aż
łaskawie podam mu rękę i będzie mógł mnie wyciągnąć z basenu.
Pomińmy fakt, że jestem wredną suką
jędzą i, że w głowie już układałam wredny plan, mający na celu
zniszczyć wszystkich i przejąć władzę nad światem, a przynajmniej
Londynem.
Chwyciłam
rękę blondaska i mocno za nią pociągnęłam. Niall wpadł do wody, tak,
tylko, że oczywiście prosto na mnie. Zaraz po tym usłyszałam histeryczny
śmiech całej, a raczej prawie całej piątki.
Zayn siedział z papierosem w ręku, dokładnie mi się przyglądając. Robił
to od pierwszego naszego spotkania, a z każdym dniem to stawało się
coraz bardziej uciążliwe. Wiedziałam, że coś go trapi, tylko nie co. Dwa
lata starałam się to z niego wyciągnąć - na marne. Był nieugięty, ale
ja także. Zachowywał się jakby powierzono mu sekret wagi państwowej.
Myślę, że taka osóbka jak ja nie zagraża prezydentowi.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Nialla.
-
Wiesz możesz powiedzieć, że na ciebie poleciałem - zaśmiał się, a ja
lekko się zarumieniłam. Cała reszta ( oczywiście prócz Zayna )
odpowiedziała głośnym '' uuu ''. Chcąc wyjść jakoś z tej peszącej
sytuacji, ochlapałam Louisa wodą. Na co on odpowiedział tym samym. Zaraz
wszyscy znaleźli się w wodzie.
Oczywiście
wszystko musiało się skończyć na bitwie wodnej w basenie. Czułam się
naprawdę niesamowicie szczęśliwa i w duchu dziękowałam chłopakom za to,
że wykazali się odwagą i wrzucili mnie do tego basenu. Teraz nie będę
musiała żałować, że zmarnowałam ten dzień, bo był wspaniały, jednak
nadal dręczyło mnie spojrzenie Malika. Wiedziałam, że prędzej czy
później dowiem się o co mu chodzi, ale na razie nie chciałam psuć sobie
dnia. Wolałam spędzić go z chłopakami, na radosnej, dziecinnej i jakże
bezsensownej zabawie w basenie.
__________________________________________________________________________________
Przepraszam,
przepraszam, przepraszam. W ogóle się nie postarałam. Rozdział wyszedł
straszny. Jest nudny i nic się w nim nie dzieje. Eh.. czasami myślę po
co w ogóle piszę, ale w tedy przypominam, że to kocham. Ba! Zresztą blog
to i tak miał być spontan, chciałam się dowiedzieć co myślicie o moim..
stylu? Piszcie jak wam się podoba, nie podoba, co zmienić itd. No nie
wiem.
Tak czy inaczej przepraszam was jeszcze raz. Pijanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku wam życzę! ;D
Czytasz = skomentuj, taki drobiazg, a tak cieszy